środa, 11 kwietnia 2012

Kolejny trznadel...

W końcu Maćkowi udało się wyciągnąć mnie na foty. Jakby nie było, trochę czasu minęło od poprzedniego spotkania. Co tu się dziwić - czasu niewiele, dzieciom poświęcam każdą wolną chwilę. Nie mniej każda odskocznia od dnia codziennego jest na wagę złota. Powstało kilkanaście kadrów... Tu poniżej jedno, jedyne przyzwoite ujęcie mojego ulubieńca (trznadla):

Data wykonania: 17 marca 2012 ; Miejsce wykonania: Żółtki